Chodził ulicą Popiełuszki, widział rzeczy, których nie było, rozmawiał z niewidzialnymi osobami… Jego dziwne zachowanie zwróciło uwagę przechodniów, którzy zadzwonili na numer alarmowy Straży Miejskiej. Dzięki czujności mieszkańców i szybkiej reakcji strażników miejskich mężczyzna otrzymał pomoc.
Była środa 24 listopada. Dochodziła północ. Strażnicy miejscy otrzymali od dyżurnego dyspozycję szybkiego udania się na ulicę Popiełuszki, gdzie – według relacji przechodniów – miał znajdować się dziwnie zachowujący się człowiek. Na miejscu zastali mężczyznę, który co chwilę kładł się na torach, później z nich wstawał, coś krzyczał… Kiedy zobaczył zbliżających się strażników, zaczął uciekać w kierunku placu Grunwaldzkiego – wprost pod nadjeżdżające pojazdy. Nie reagował na żadne wezwania do zatrzymania się, był agresywny, uciekając „kłócił się” z jakimiś wyimaginowanymi ludźmi. Wreszcie strażnicy miejscy ujęli go na przy ulicy Krasińskiego. Mężczyzna był bardzo agresywny , w trakcie zakładania kajdanek – stał się jeszcze bardziej pobudzony. Na miejsce wezwano policję i – w związku z podejrzeniem złego stanu zdrowia – pogotowie ratunkowe. Po badaniu lekarze zdecydowali, że musi jak najszybciej trafić do szpitala.