Do zagadkowego zdarzenia doszło wieczorem 24 marca na Woli. Strażnicy miejscy ujęli tam kierowcę, który swoim autem uderzył w słup tramwajowy. Mężczyzna twierdził, że został napadnięty i potraktowany gazem pieprzowym, ale był także pijany.
Funkcjonariusze, którzy około godziny 23 jechali ul. Obozową, zauważyli stojącego na jezdni renault megane - auto miało włączony silnik. Gdy strażnicy dojechali na miejsce zdarzenia, kierowca ruszył i zjechał na chodnik. Manewr wykonał tak nieudolnie, że uderzył bokiem pojazdu w słup trakcji tramwajowej. Kierowca wysiadł z pojazdu i oświadczył, że został przez kogoś pobity i spryskany gazem pieprzowym. Woń gazu była rzeczywiście wyczuwalna. Ale nie tylko jego zapach poczuli jednak funkcjonariusze. Od 43-letniego mężczyzny jeszcze silniej czuć było alkohol. Wezwano więc patrol policji. Ponieważ kierowca zaczął narzekać, że się dusi, wezwano pogotowie ratunkowe. Mężczyzna nie wymagał hospitalizacji. Został przewieziony do komendy rejonowej policji. Badanie alkomatem wykazało 1,7 promila (0,76 mg/l) alkoholu w wydychanym powietrzu.