Piątek trzynastego listopada ten kierowca zapamięta z pewnością na długo. Być może dołączy do grona tych, którzy uważają, że takie zestawienie jest pechowe. Jednak swojego „pecha” zawdzięcza wyłącznie sobie.
Pewien mężczyzna w markowym dresie około godziny 16.40 przyjechał oplem na stację benzynową na Ursynowie. „Limuzyna” zaparkowała przed wejściem do budynku. Najwyraźniej kierowca nie przywykł daleko chodzić po alkohol. Podszedł do kasy, zapłacił za zakupy i zdecydowanym, acz chwiejnym krokiem wyszedł na zewnątrz. Od mężczyzny wyraźne czuć było zapach alkoholu. Po chwili wyjął z kieszeni kluczyki i próbował wsiąść za kierownicę. W tym memencie strażnicy miejscy zareagowali i uniemożliwili mu uruchomienie pojazdu. Kierowcy odebrano kluczyki i wezwano patrol policji. W czasie oczekiwania na przyjazd patrolu mężczyzna wyrywał się, chciał odjechać, zaczął się agresywnie zachowywać i nie stosował się do poleceń funkcjonariuszy. Po przyjeździe policjantów nadal zachowywał się irracjonalnie, a – mając coś do ukrycia – odmówił poddania się badaniu alkomatem. Policjanci przewieźli go więc na badanie krwi. Dalsze czynności będzie prowadziła policja.