Mieszkająca na Białołęce staruszka pod nieobecność domowników wyszła z domu w poniedziałek rano, bo chciała iść do kościoła. Ponieważ kobieta cierpi na zaniki pamięci, rodzina zgłosiła jej zaginięcie. Starsza pani została odnaleziona kilka godzin później w centrum stolicy.
Na odprawie przed rozpoczęciem pracy strażnicy miejscy otrzymują bieżące zadania. Otrzymują też informacje o osobach poszukiwanych. Tak było również 12 października, gdy funkcjonariusze z I Oddziału Terenowego wyjeżdżali w rejony służbowe. Około godz. 10.35 do dyżurnych wpłynęła informacja, że w jednym z autobusów miejskich na ulicy Emilii Plater znajduje się kobieta, która ma problemy z pamięcią. Natychmiast skierowano tam jeden z patroli.
- W autobusie linii 117 kierowca wskazał nam starszą kobietę, która była wyraźnie zdezorientowana. Powtarzała, że musi iść do kościoła, ale nie umiała powiedzieć, do którego. Nie wiedziała też, gdzie się znajdowała – opowiada jeden ze strażników, który przeprowadzał interwencję.
Po tym, jak strażnicy ze starszą panią wyszli na przystanek, poprosili ją o dokumenty. Gdy je wyjęła i podała funkcjonariuszom, okazało się, że 85-latka jest poszukiwaną przez rodzinę mieszkanką Białołęki. Patrol skontaktował się z rodziną odnalezionej kobiety. Pół godziny później babcię odebrał wnuczek.
- Trzeba podkreślić, że ogromną rolę w odnalezieniu seniorki odegrał kierowca autobusu, który zainteresował się zagubioną pasażerką – podkreślili funkcjonariusze.
To kolejny przypadek, który pokazuje, jak ważne jest, by starsze osoby mające problemy z pamięcią zawsze miały przy sobie choćby kartkę z numerem telefonu do najbliższych.