Strażnicy miejscy ze Starówki ustalili sprawcę nietypowej kolizji. Kierowca dostawczej furgonetki powalił zabytkową latarnię na placu Zamkowym i zbiegł z miejsca zdarzenia. Wartość zniszczonego mienia oszacowano na 20 tysięcy złotych.
Do nietypowego zdarzenia doszło wczoraj na pl. Zamkowym w Warszawie. Strażnicy patrolujący okolicę dostali zawiadomienie, że na chodniku vis á vis Urzędu Stanu Cywilnego leży zabytkowa latarnia. Na miejscu zastali wyrwany z podłoża słup i sterczące z ziemi kable. Co prawda tego dnia wiało dość silnie, jednak nie było wątpliwości: latarni nie powaliły siły natury. Strażnicy zabezpieczyli zagrażające przechodniom elementy, wezwali stosowne służby, a sami podjęli się ustalenia sprawcy. Dzięki dobrej znajomości okolicy i wsparciu okolicznych firm i instytucji – udało się: był nim kierowca zaopatrujący jedną z restauracji. Około godziny 10:40 staranował on furgonetką latarnię, lecz zamiast zawiadomić odpowiednie służby, na własną rękę zamiótł szkło, zabytkowe kinkiety zaciągnął na tyły jednej z kamienic i odjechał.
Po wezwaniu na miejsce sprawca przyznał się do zarzucanych mu czynów, jednak swoim wcześniejszym zachowaniem napytał sobie biedy. W związku z ucieczką z miejsca wypadku, ubezpieczyciel może nie zechcieć pokryć wyrządzonej przez kierowcę szkody. Tymczasem konserwator staromiejskich latarni oszacował wartość naprawy latarni na ok. 20 tysięcy złotych.