Absurdalny koniec miała sobotnia interwencja wobec mężczyzny nieprzepisowo jadącego rowerem po chodniku. Agresywnego osiłka trzeba było obezwładnić przy użyciu gazu.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w sobotę na ulicy Bonifraterskiej. Strażnicy zatrzymali do kontroli rowerzystę, który jadąc po chodniku zagrażał bezpieczeństwu pieszych. Atletycznie zbudowany cyklista odmówił okazania dokumentów i usiłował odjechać. Wobec nieprzejednanej postawy strażników, wyszedł poza przemoc słowną, chcąc wykazać strażnikom swą fizyczną przewagę. Osiłek został obezwładniony dopiero ze wsparciem innych funkcjonariuszy.
Zamiast zwyczajnie skorzystać z pouczenia i powrócić z rowerem na jezdnię, porywczy mężczyzna przed sądem będzie tłumaczył się z: naruszenia nietykalności strażników, odmowy okazania dokumentów oraz z jazdy po chodniku - za co w najgorszym razie zapłaciłby 50 złotych mandatu... Górna granica kary za zamach na nietykalność funkcjonariusza publicznego to 3 lata więzienia.