Głośny wybuch na bulwarze nad Wisłą postawił na równe nogi spacerowiczów. Gdy patrolujący tę okolicę strażnicy obrócili głowy, ujrzeli fontannę wody ponad dachem toalety.
Funkcjonariusze pobiegli w stronę „tojtoja”. Tymczasem drzwi toalety rozwarły się z hukiem, a ze środka wyskoczyło trzech wyrostków. Ostatni z nich wpadł w ręce strażników. Był agresywny, wulgarny i nie zamierzał wyjaśniać, co wydarzyło się w kabinie. Jak ocenili później funkcjonariusze, młodzieńcy prawdopodobnie wrzucili petardę do zbiornika z wodą. Efektem eksperymentu była wspomniana na początku fontanna. Obyło się bez zniszczeń kabiny, za to głośny wybuch na tłocznym deptaku wywołał spory popłoch. Można się tylko domyślać, co mogłoby się wydarzyć, gdyby z sąsiedniej kabiny „tojtoja” korzystał ktoś o słabym sercu…