Uliczny Patrol Medyczny skontrolował siedliska osób bezdomnych na terenie Pragi Południe. Ratownicy medyczni Straży Miejskiej m. st. Warszawy udzielili pomocy kilku osobom. Jedna z nich została przewieziona karetką do szpitala.
Radiowóz z ratownikami około godz. 9 rano wyruszył z siedziby VII Oddziału Terenowego przy ul. Kobielskiej. Strażnik do spraw rejonu Wioletta Lipka jako pierwsze miejsce do kontroli wybrała opuszczone działki na Koziej Górce. To teren położony za torami kolejowymi kompleksu PKP na Olszynce Grochowskiej.
Droga kończy się w krzakach. Pomiędzy zaroślami widać ślady ścieżki. Ratownicy medyczni Marta Bachórz i Ireneusz Krawczyk przedzierają się przez nie z wielką medyczną torbą. Za torem znajduje się ukryta w krzakach drewniana altana. Siedzi przed nią starszy mężczyzna. Wita strażników uśmiechem.
- Chciało się wam do mnie przyjechać? – pyta.
- Chciało, chciało. Przebadamy pana profilaktycznie. Ratowników przywiozłam – odpowiada starszy strażnik Wioletta Lipka.
Ratownicy przystępują do badania pulsu, saturacji i ciśnienia. Mężczyzna ma bardzo wysokie ciśnienie.
- Leczył pan się na nadciśnienie? – pyta Marta Bachórz, ratownik medyczny i kierownik Referatu Profilaktyki Straży Miejskiej m. st. Warszawy.
- Kiedyś się leczyłem, ale proszki się skończyły i przestałem – odpowiada.
Ponowne badanie i kolejny wynik ponad dwukrotnie przekraczający normę.
- Pił pan dzisiaj alkohol albo kawę? – dopytuje mł. Insp. Ireneusz Krawczyk.
- Kawę piłem. Alkoholu nie piłem.
Strażnicy czekają i ponownie wykonują badanie. Ciśnienie rośnie. Mężczyzna jest emerytem, a więc posiada ubezpieczenie i może korzystać z ogólnodostępnych placówek służby zdrowia.
- Zawieziemy pana do przychodni – proponują strażnicy.
Mężczyzna odmawia. Zapada decyzja o wezwaniu karetki pogotowia. Kilkadziesiąt minut później przyjeżdża karetka. Kolejne badanie ciśnienia i kolejny jeszcze wyższy wynik.
- Pojedzie pan z nami do szpitala. Jest pan w stanie zagrażającym życiu. Nie możemy pana tutaj tak zostawić – mówią ratownicy z pogotowia. Trwają negocjacje, dochodzi południe. Mężczyzna niechętnie, ale udaje się do karetki. Zostanie przewieziony do szpitala na Pradze Południe.
Uliczny Patrol Medyczny jedzie na Grochów po drugiej stronie torów. W starym budynku kolejowym mieszka kilka bezdomnych osób. Ratownicy medyczni wykonują badania kontrolne, dopytują czy osoby przebywające w budynku nie mają urazów lub owrzodzeń. Pięćdziesięcioletnia kobieta prosi o plastry i trochę gazy. Te lepiej mieć pod ręką, bo mogą się przydać w każdej chwili.
Z Grochowa patrol udaje się na Gocław. W kilku altanach na opuszczonych działkach mieszka kilka osób. Przed jedną z nich siedzi ponad 70-letni mężczyzna i młodsza kobieta. Ratownicy przeprowadzają wywiad medyczny i wykonują badania kontrolne bezdomnym. Ci nie zgłaszają początkowo żadnych poważniejszych potrzeb.
- A czemu ma pan tak zawiniętą stopę? Coś się stało? – pyta ratownik Ireneusz Krawczyk, który jest bardzo wyczulony na obrażenia stóp u swoich pacjentów. Urazy, owrzodzenia i opuchnięcia kończyn to częste dolegliwości u bezdomnych.
- Przemroziłem w zimie, potem zaczęło się paprać więc zacząłem smarować gencjaną. Już trochę lepiej – mówi mężczyzna.
Ratownicy rozwijają stary „opatrunek”, myją chorą stopę, smarują maścią i zakładają nowy czysty opatrunek. Za kilka dni trzeba to będzie zmienić. Mężczyzna dostaje maść, kilka opakowań gazy, plastry, bandaż.
Strażnicy miejscy wrócą tu niebawem.
