Starszy pan najwyraźniej od dawna nie wychodził z domu, bowiem gdy rankiem 27 lutego rozgościł się w buforowej strefie tramwaju na Gocławku, kompletnie nie rozumiał, dlaczego motorniczy każe mu stamtąd wyjść. Interweniujący strażnicy miejscy odkryli coś jeszcze.
W związku z zagrożeniem epidemicznym w sąsiedztwie kabiny motorniczego wygrodzona jest strefa buforowa, do której pasażerowie nie mają wstępu. Kwadrans po godzinie 9 rano motorniczy tramwaju linii 9 wezwał strażników miejskich z VII Oddziału Terenowego, ponieważ właśnie w tej wydzielonej części wagonu rozgościł się pewien starszy pan. "Rozgościł się" jest jak najbardziej uzasadnionym określeniem w tym przypadku, ponieważ staruszek zdjął… wierzchnie ubranie, a nawet buty. Interwencja strażników miejskich wyraźnie go zdezorientowała, sprawiał wrażenie zagubionego. Funkcjonariusze poprosili starszego pana o dokumenty. Z dowodu wynikało, że ma on 95 lat i jest mieszkańcem Woli. Mężczyzna nie umiał powiedzieć, kiedy wyszedł z domu, co wskazywało na to, że może cierpieć na zaniki pamięci. Strażnicy zdecydowali, że odwiozą seniora prosto do domu. Na miejscu starszego pana odebrał syn, który dzień wcześniej zgłosił policji zaginięcie taty. Co 95-latek robił od wyjścia z domu - pozostanie tylko jego tajemnicą. Najważniejsze, że nic mu się nie stało.