Było sobotnie popołudnie, kiedy strażnicy miejscy patrolujący rejon ul. Kowieńskiej, podczas parkowania służbowego radiowozu zauważyli we wstecznych lusterkach młodego człowieka wysiadającego w pośpiechu z auta.
Mężczyzna, który opuścił nissana, nie zamknął za sobą drzwi pojazdu i pobiegł między bloki. Ta scenka wzbudziła zainteresowanie strażników. Jak się później okazało - słusznie.
Strażnicy udali się w kierunku opuszczonego pojazdu. Na miejscu okazało się, że samochód miał wybitą tylną szybę, otwartą klapę bagażnika, na siedzeniu pasażera leżała paczka papierosów, telefon komórkowy, bluza dresowa i butelka alkoholu. W związku z podejrzeniem, że samochód został skradziony, strażnicy na miejsce wezwali policję, która - po sprawdzeniu w bazie - potwierdziła przypuszczenia strażników (samochód skradziono dwa dni wcześniej) i przejęła dalsze czynności.