16 stycznia około 14.00 patrol Straży Miejskiej zauważył na Kijowskiej siedzącego, roznegliżowanego mężczyznę.
Kiedy strażnicy zatrzymali się przy mężczyźnie, podszedł do nich pracownik pobliskiego Monaru oświadczając, że wezwał już pogotowie do siedzącego człowieka, z którym kontakt był poważnie ograniczony – nie odpowiadał na pytania, sprawiał wrażenie upojonego alkoholem, choć nie było odeń czuć charakterystycznej woni. Strażnicy ponowili wezwanie pogotowia, które pojawiło się po kilku minutach. Gdy ratownicy zaczęli się zajmować bezdomnym, ten stracił przytomność. Pomimo natychmiastowej akcji ratunkowej mężczyzna zmarł.
Wezwano policję, która przejęła dalsze czynności.