Podczas pełnienia służby strażnicy miejscy często muszą podejmować błyskawiczne interwencje. Nie ma w nich miejsca na pomyłki. Jedna z takich sytuacji miała miejsce 4 grudnia, gdy stojąc w korku w al. Krakowskiej jeden z kierowców sygnałami zwrócił na siebie uwagę strażników. W jego aucie znajdowało się zakrwawione dziecko.
Dochodziła godzina 18, gdy jeden z radiowozów III Oddziału Terenowego straży miejskiej jechał w korku Aleją Krakowską. Gdy funkcjonariusze zrównali się ze stojącą na środkowym pasie skodą fabią jej kierowca zaczął trąbić i dawać znaki by otworzyli szybę. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Wyjaśnił, że potrzebuje natychmiastowej pomocy w dostaniu się do najbliższego szpitala. Wewnątrz auta strażnicy zobaczyli zapłakaną kobietę z małym dzieckiem, które miało zakrwawioną buzię. Mając świadomość powagi sytuacji strażnicy polecili mężczyźnie by jechał za nimi. Włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe i ruszyli w stronę szpitala dziecięcego przy ul. Pawińskiego. Nie było to łatwe. Mimo to po kilku minutach konwojowi udało się dojechać do szpitala. Dziecko zostało natychmiast przekazane na oddział ratunkowy.