17 listopada wieczorem jeden z funkcjonariuszy III Oddziału Terenowego idąc do pracy zauważył jak przy ogrodzeniu niedaleko oddziału, stoi mężczyzna w piżamie, bez butów, słaniając się na nogach.
Ta niecodzienna sytuacja wzbudziła u strażnika podejrzenie, że ten człowiek na pewno potrzebuje pomocy. Strażnik mimo, iż nie był w pracy musiał zainterweniować. Podszedł do mężczyzny i zapytał, co się stało? Ten nie mógł wypowiedzieć słowa, był mocno wyziębiony, trząsł się z zimna. W chwili gdy funkcjonariusz miał pewność, że mężczyzna jest w stanie poruszać się o własnych siłach, doprowadził go do siedziby oddziału, gdzie od razu zaopiekowali się nim inni funkcjonariusze. Bezzwłocznie wezwano karetkę pogotowia, a mężczyznę okryto ciepłym odzieniem. Po przyjeździe pogotowia mężczyzna nadal nie miał siły rozmawiać i dopiero po kilku minutach z trudem powiedział, jak się nazywa. Ratownicy po przeprowadzeniu wstępnych badań zabrali słabego i wyziębionego mężczyznę do szpitala.