Mroźne powietrze w połączeniu z alkoholem to śmiertelna pułapka. Każdego dnia strażnicy miejscy podejmują interwencje wobec osób nietrzeźwych znajdujących się w okolicznościach zagrażających ich życiu i zdrowiu.
25 stycznia wieczorem strażnicy otrzymali zgłoszenie o mężczyźnie leżącym na ławce jednego z przystanków na Mokotowie. We wskazanej lokalizacji na chodniku zauważyli mężczyznę usiłującego utrzymać się na nogach. Jego niedyspozycja mogła wynikać ze stanu zdrowia; śniegu mielącego się pod nogami lub wiatru, który utrudniał marsz w nieznanym kierunku. Funkcjonariusze widząc, że wędrowiec w konfrontacji z siłami natury jest bezsilny podbiegli do niego i doprowadzili do ławki. Szybko zorientowali się, że to nie natura obezwładniła biednego człowieka ale produkt cywilizacji. Intensywna woń alkoholu była tego wyczuwalnym dowodem. Rozmawiać zbytnio nie było o czym, bełkotliwa mowa i tępy wzrok biegnący w nicość skutecznie utrudniał rozmowę. Zziębnięty i zmęczony mężczyzna nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów, a mowa jego była skąpa i mało treściwa. Patrol zdołał jedynie ustalić, że jest obywatelem Ukrainy. Został przekazany policji.