To była zwykła interwencja dotycząca gospodarki odpadami. Tym razem na prowadzących standardowe działania strażników czekała "niespodzianka" w postaci prężnie działającej... bimbrowni.
Strażnicy miejscy z Oddziału Ochrony Środowiska, którzy patrolowali ulicę Trenów, zauważyli mężczyznę, który pozbywał się w lesie resztek zaprawy murarskiej. Mundurowi podjęli interwencję. W czasie rozmowy okazało się, że 57-latek zaśmiecał las na prośbę znajomego, który mieszkał w pobliżu. Po nitce do kłębka: strażnicy przeprowadzili kontrolę gospodarki odpadami na wskazanej posesji. W trakcie interwencji ujawnili nie tylko spalanie odpadów, wylewanie nieczystości ciekłych, brak umowy na ich wywóz czy gromadzenie odpadów na terenie działki... Na prowadzących czynności strażników czekała jeszcze jedna "niespodzianka". Ich uwagę przykuły węże ogrodowe porozkładane gęsto na terenie działki oraz wyciekająca z nich ciecz o charakterystycznym kolorze i zapachu. Węże prowadziły do komórki, w której pełną parą odbywała się produkcja... bimbru. W pomieszczeniu znajdowały się trzy pełne, 60-litrowe beczki z zacierem oraz dwie 5-litrowe butelki wypełnione alkoholem. Na miejsce wezwano patrol policji, który zabezpieczył aparaturę i to, co się w niej znajdowało.