Blisko 45 minut trwała 14 października na Białołęce resuscytacja mężczyzny, którego serce niespodziewanie postanowiło odpocząć. Akcje ratunkową rozpoczęli strażnicy miejscy, włączyli się do niej policjanci, przypadkowy przechodzień, a dokończyli ratownicy z pogotowia ratunkowego. Chory z przywróconą akcją serca i oddechem został przewieziony do szpitala.
Strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie dotyczące mężczyzny siedzącego na chodniku nieopodal sklepu przy ul. Kopijników. Natychmiast podjęto interwencję. Po dotarciu na miejsce zgłoszenia funkcjonariusze zobaczyli mężczyznę, który leżał blisko krawędzi jezdni i nie reagował na wydawane polecenia. Oddychał, ale po chwili przestał, jego twarz zsiniała, a puls przestał być wyczuwalny. Sytuacja stała się krytyczna. Strażnicy wezwali karetkę pogotowia i nie tracąc czasu przystąpili do masażu serca. Po kilku minutach w tej czynności pomógł zmęczonym funkcjonariuszom przypadkowy mężczyzna, który był ratownikiem oraz policjanci, którzy przejeżdżali ulicą. Po 20 minutach od rozpoczęcia akcji ratunkowej przyjechała karetka pogotowia. Funkcjonariusze nadal prowadzili resuscytację wspólnie z ratownikami pogotowia. Po blisko trzech kwadransach udało się im przywrócić akcję serca i oddech mężczyzny. Chory został przewieziony do szpitala.