Strażnicy miejscy z IV Oddziału Terenowego, którzy 12 sierpnia około godziny 11.30 patrolowali ul. Górczewską, zauważyli kobietę, która wbiegła na ulicę. Gdy funkcjonariusze zatrzymali się, powiedziała, że potrzebuje pomocy, bo ktoś przetrzymuje jej małą córkę w mieszkaniu pobliskiego bloku. Zgłaszająca rzeczywiście wymagała pomocy.
Kobieta była ogólnie pobudzona, krzyczała do wyimaginowanych osób. W pewnym momencie podbiegła do ruszającego autobusu i próbowała do niego wsiąść, czym stworzyła zagrożenie dla siebie i dla innych użytkowników drogi. Funkcjonariusze odsunęli kobietę od ulicy i uniemożliwili dostęp do jezdni. Z podanych przez nią informacji wynikało, że wcześniej wezwała policję i pogotowie ratunkowe. Jak ustalili strażnicy, nie była to prawda. Wezwano więc pogotowie ratunkowe i patrol policji. We wskazanym przez kobietę lokalu nikogo nie było. Również lokatorzy bloku nie rozpoznali jej. Po przeprowadzeni badania ratownicy pogotowia zabrali ją w asyście policji do szpitala.