Do niebezpiecznego zdarzenia doszło wczoraj na warszawskiej Starówce. Mężczyzna, który upadając na ulicy rozbił głowę, miał jednak trochę szczęścia. W pobliżu byli strażnicy.
Funkcjonariusze patrolujący rejon Podwala zauważyli zbiegowisko nerwowo poruszających się osób w białych fartuchach. Pracownicy pobliskiej restauracji starali się pomóc leżącemu na jezdni, zakrwawionemu mężczyźnie. Poszkodowany był ich kolegą z pracy. Leżał oszołomiony w kałuży krwi, płynącej z poranionej głowy i rozbitego nosa. Pogotowie było już w drodze, jednak człowiek potrzebował natychmiastowej pomocy. Jego zdrowie były zagrożone. Strażnik zabezpieczył miejsce wypadku przed najechaniem poszkodowanego, a strażniczka zajęła się tamowaniem krwotoku. Zanim na miejsce dotarli ratownicy, opatrunki trzeba było zmieniać kilkakrotnie. 60-letni mężczyzna - z podejrzeniem udaru - trafił do szpitala.
Wszyscy strażnicy miejscy w ramach przeszkolenia przechodzą kurs pierwszej pomocy przedmedycznej. Co parę miesięcy odbywają się też praktyczne ćwiczenia. W patrolach warszawskiej straży miejskiej jeździ też ponad 50 ratowników kwalifikowanej pierwszej pomocy przedmedycznej oraz kilku ratowników medycznych po specjalistycznych studiach.